25 listopada 2012

Podsumujmy Próbne Matury

Ostatnio trochę namieszałem, zacząłem tworzyć osobne wpisy o każdym dniu z próbnej Matury, a potem stwierdziłem, że to bez sensu i olałem temat.
Żeby potem ktoś nie zarzucił mi, że poruszam jakiś temat, a potem nagle go olewam, to postanowiłem napisać jeden post o wszystkich dniach Matur. Krótko, bez zbędnego rozpisywania się.
Po co te próbne matury?
Teoretycznie fajnie, że zaczęto coś takiego organizować, bo można poczuć klimat matury, sprawdzić się i w ogóle.
Tylko teoretycznie, bo w praktyce większość maturzystów, to po prostu dzieci niemyślące.
Pełno było odpisywania, robienia ściąg, sprawdzania w internecie czy czasem nie ma już odpowiedzi.
Tylko po co? W maju też będziecie tacy zajebiści?

Wyszedłem z założenia, że napiszę tyle, ile umiem i zobaczę ile jeszcze mam do zrobienia. Wyszło mi na to, że najlepiej powinienem uczyć się i w ogóle nie wychodzić z domu. Szok był potrzebny.

Matematyka. Zdałem. Słabo, ale zdałem. Nie jara mnie to w żadnym stopniu, bo aby rozpocząć moje wymarzone studenckie życie w Krakowie, potrzeba mi troszkę więcej punktów. A nawet więcej niż troszkę.
Oj, nie będę mówił na ile zdałem, bo wiem, że czytają mnie matematyczni geniusze i po prostu wolę się nie kompromitować :)
Wnioski po maturze z matematyki? Nie umiem robić zadań, w których wystarczy logicznie pomyśleć, ale to dla mnie nie nowość.
Postanowienie? Napierdalam więcej zadanek.

Polski to były jedne wielkie jaja na całą Polskę. Chyba każdy już zna drugą część matury, która było wypracowanie o prostytutkach na podstawie 'Zbrodni i Kary' i 'Lalki', o tym jak wszyscy pisali, że chodzi o Izabelę Łęcką, która w rzeczywistości nie była prostytutką.
Nie popełniłem tego błędu, mimo, że żadnej z powyższych lektur nie czytałem. Kwestia inteligencji i kojarzenia faktów ;>
Mimo skojarzenia faktów, nie miałem pojęcia jak nazywa się pierwsza z prostytutek, dlatego używałem określeń 'kobieta' , 'bohaterka'.


Nie byłem jedyny.. :)



Kwejk podrzucony przez czytelnika, bo sam nie wychodzę na tego typu strony - mój stary już komputer nie ogarnia takiej ilości grafiki i zwyczajnie odmawia współpracy :(
Druga sprawa: niespecjalnie przekonuje mnie pisanie wszystkiego pod klucz.

Egzaminator nie sprawdza Twojej umiejętności myślenia, wyrażania opinii. 
On sprawdza jedynie to, czy to, co napisałeś słowo w słowo zgadza się z kluczem i na tej podstawie daje punkty. Posrane jak cała oświata.

Angielski. Nie mam pojęcia jak mi poszło, zepsułem trochę list i słuchanie. Słuchanie, a dokładnie informacje radiowe były dla mnie jednym wielkim bełkotem, więc wszystko opierało się na zasadzie strzelania i myślenia, co najprawdopodobniej mógł mówić prezenter.

Geografia. Tematem były głównie fałdowania, zlodowacenia. Jaka szkoda, że nie nic nie pamiętam, a nie zdążyłem sobie przypomnieć tych działów.
Szczerze mówiąc, jak dla mnie tego typu tematy są najgłupszymi z geografii.
Było trochę zadań o przemyśle, komunikacji i myślę, że to właśnie one mnie uratują.

Zauważyłem, że sporo osób to olewa, poddaje się z góry zakładając, że nie zda matury. Niektórzy w ogóle nie chcą iść na studia, bo to jest teraz modne wśród niby mądrzejszych ludzi. Sporo osób zaczyna mówić, że studia to strata czasu i lepiej otworzyć swój biznes i zacząć od razu zarabiać i nie marnować się.
Miałem etap, że też tak sądziłem, ale szybko odrzuciłem tę wersję przyszłości. No chyba, że nie zdam matury.
Myślę, że studia, zwłaszcza dzienne, to świetny czas na formowanie znajomości i planów, które są bardzo przydatne w późniejszym życiu.
Ludzie wychodzą z założenia, że po liceum zaczną zakładać biznes, tyle, że jak? W większości przypadków nie znają odpowiednich ludzi, którzy mogą im w tym pomóc, doradzić czy zwyczajnie coś załatwić, nie są samodzielni, bo dalej mieszkają w domu, z rodzicami - powodzenia w takim biznesie.
Oczywiście nie mówię, żeby na studiach się opierdalać.
Trzeba coś z nich wynieść, uczyć się, zdobywać znajomości, usamodzielniać się, walczyć o to co się ma i zdobywać więcej.

Na dziś, mój wniosek po próbnej Maturze jest jeden: więcej się uczyć i nie zaprzestawać tylko na planach.


P.S. Jeśli czytałeś poprzednie wpisy o maturach, które musiałem usunąć, to możliwe, że straciłeś kilka minut życia, bo w większość je tu powieliłem - wybacz, ale musiałem jakoś ogarnąć ten bałagan na blogu. Siedzę dziś i porządkuję, nie mam co robić, a wszystko przez to, że rano poszedłem biegać, zapatrzyłem się, wywaliłem się i siedzę teraz ze spuchniętą kostką i czekam na jakiś ratunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz