Jeszcze wczoraj zarzekałem się, że nie będę się za bardzo katował. Jak na początek to i te wczorajsze 50km nieźle dowaliło moim mięśniom. Co innego było rano, bo po oglądnięciu GP Australii miałem straszną ochotę pojeździć. W efekcie w prawie tym samym składzie co wczoraj wybraliśmy się na kolejną wycieczkę.
Najpierw przez centrum, potem w kierunku Woli Rzędzińskiej jechaliśmy bez celu. Zboczyliśmy na jakąś glinianą drogę wzdłuż nieznanej mi fabryki, prawdopodobnie jakiejś z branży ceramicznej.
Jechaliśmy niezbyt ciekawą drogą, bo i pod górę chwilami i podłoże beznadziejne. Motywowało mnie to, że im ciężej, tym lepsze efekty!
Droga wydawała się o wiele dłuższa niż była w rzeczywistości, gonił mnie pies, zdążyłem kupić wodę smakową zupełnie nieznanego pochodzenia, z etykietką narysowaną w paincie i zawartością chyba ze zbiornika wody deszczowej. Po tym wszystkim wreszcie wyjechaliśmy na drogę asfaltową, jak się okazało w Zaczarniu.
Potem już tylko powrót do Tarnowa, drogą okrężną, bo przez drogę obok rezerwatu Debrza. W efekcie wyjechaliśmy na drogę w Krzyżu.
Podsumowując, trasa dość spontaniczna, ale przecież takie są najlepsze. Mimo, ze do samego końca nie wiedziałem gdzie jadę, było fajnie. Szczerze mówiąc to chyba jest w tym wszystkim najlepsze. Nie wiesz gdzie dojedziesz, co nowego Cię spotka. Rower to poważnie fajna sprawa i mimo tylu lat nie znudził mi się, a wręcz przeciwnie - cały czas poznaje nowe zalety.
Szczegóły trasy:
tym razem zapomniałem zaznaczyć kierunku, ale jest on przeciwny do ruchów wskazówek zegara!
Start | |
---|---|
Dystans | |
Czas trwania | |
Średnia prędkość | |
Max prędkość | |
Kalorie | |
Wysokość | |
Przewyższenie |
Podsumowanie weekendu.
Myślę, że ten weekend zasługuje na podsumowanie. Był inny od tych, do których przyzwyczaiła mnie zima. Zacząłem sezon rowerowy, pierwsze wyjazdy, do tego wysokie temperatury.. jak tu nie myśleć o wakacjach?
Weekend w cyfrach: przejechane 78,9 km , spalone 1767 kcal. Nie jest źle, a przecież to dopiero pierwszy taki wiosenny weekend! Mój plan aktywności fizycznej póki co idzie bardzo dobrze. Szkoda tylko, że mój rower słabo sobie z tym radzi, ale to już inna sprawa.
Tymczasem trzeba rozpocząć nowy tydzień..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz