W efekcie poszliśmy na rower razem z moją wierną towarzyszką rowerową i znajomymi. Udało się, 50km przejechane, ponad 1000kcal spalone, a szczegóły niżej!
Niestety tym razem nie jechałem na swoim wysłużonym rowerze. Powód? bałem się, że coś się rozwali, nie jest w najlepszym stanie. Niefajnie by było prowadzić go 50km do domu, a takie sytuacje już miały miejsce. Jakbym jechał sam to spoko, ale z kimś zawsze jest ta presja, lepiej żeby nic się nie zepsuło.
Początek ok , dużo energii, kierunek Mościce,potem Ostrów i tak do Wierzchosławic. Drogi dość uczęszczane przez samochody, za czym nie przepadam - wolę ciche, 'zadupiaste' uliczki i miejsca. Mimo to, było ok, przynajmniej można było poszaleć z prędkościami.
Po dojechaniu do Wierzchosławic, głównym celem były lasy. Tutaj chyba zeszło najwięcej czasu, wśród ciągłego zawracania spowodowanego wybraniem złej drogi.
Lasy w okolicy Dwudniaków, to naprawdę fajna sprawa. Główną zaletą są utwardzone ścieżki, przez co zyskujemy komfort jazdy nie tracąc ciszy i otoczenia przyrody! Naprawdę szczerze, polecam tamte rejony!
Po dłuższym pobycie w lesie wyjechaliśmy na teren otwarty - Dwudniaki i dłuższa przerwa nad wodą. Jakby ktoś był i chciał próbować już pływać - woda jest dalej bardzo zimna ; )
Żarcia mieliśmy ze sobą dość dużo, szkoda tylko, że niestety nie wszystko było bardzo zdrowe.. Starałem się dziś jeść same zdrowe rzeczy. Głównie owoce. Zjedzenie jakiegoś syfu chyba zepsułoby cały sens tego wyjazdu. Jest jeden minus ciepłych dni.. Znowu zaczyna mi się chcieć cały czas pić. Kurde, nie idzie nabrać tego picia tyle,żeby wystarczyło mi na taki min 4 godzinny wyjazd.
Generalnie świetne miejsce. Ciche i nad wodą i wszystko byłoby ok, gdyby nie zakłócające cisze ... dzieci na quadach. Wkurzało mnie takie jedno dziecko: może z 5 lat co chwilę przejeżdżało tym swoim quadem popisując się. Kurwa ok, ale kto 5 letniemu dziecku kupuje quada i daje mu go tyrać do jazdy bez celu i jeszcze płaci za paliwo na takie bezcelowe popisywania się. Nieważne.
Po odpoczynku dalsza droga. Kierunek Tarnów. Zeby nie było łatwo, to pojechaliśmy droga 972 aby wbić się do krakowskiej i wrócić do domu. W teorii , bo w praktyce pojechaliśmy gdzieś w bok , trafiliśmy do Mikołajowic, gdzie straciliśmy wiarę w to, że trafimy bez większych problemów (Tarnów i okolice znam dość dobrze,ale jechałem tamtą drogą pierwszy raz).
Na szczęście jadąc już dłuższy czas zobaczyłem w oddali sygnalizator na skrzyżowaniu!
Potem już tylko Łukanowice, Zgłobice no i Tarnów.
Szczegóły trasy:
< > te takie nieudane, narysowane w paincie znaczki to kierunki drogi, tak dla większej jasności.
Start | |
---|---|
Dystans | |
Czas trwania | |
Średnia prędkość | |
Max prędkość | |
Kalorie | |
Wysokość | |
Przewyższenie |
Podsumowanie
Trasa w pełni amatorska, nie z żadnych bezsensownych przewodników ( co to za przyjemność jechać trasami z przewodników? Nigdy nie pozna się nic nowego), wymyślona spontanicznie, a mimo to bardzo dobra! Była szybka jazda po prostej asfaltem, była jazda leśnymi drogami, były podjazdy, były zjazdy - wszystko!
Jeżeli nie masz planów na następny weekend, to możesz skorzystać z tej trasy, ale tak jak mówię, moim zdaniem lepiej wymyślać coś swojego i odkrywać nowe tereny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz