W piątek całkowicie olałem otaczający mnie świat nudząc się, oglądając filmy, w sobotę podobnie, a dziś zmobilizowałem tatę do udostępnienia mi samochodu..
Zabraliśmy wysłużonego już Fiata Uno i pojechaliśmy do Mościc, ul. chemiczna aż do samego końca. Mało miejsca, ale jak na początek fajne miejsce. Wysepka na środku tworząca takie jakby rondo, idealne do trenowania podstawowych manewrów po raz pierwszy.
Ruszanie ok, prosta sprawa, nauczyłem się już kiedyś. Skręcanie -spoko. Zmienianie biegów - mało było ku temu okazji,ale ok, dało rade.
Potem jazda na wstecznym, zawracanie. Był mały problem. Nie miałem problemów ze słynnymi już kierunkami podczas zawracania ( dużo ludzi ma problem z tym, w którą stronę skręcać kierownicą podczas jazdy do tyłu). Problem miałem z patrzeniem do tyłu i ocenianiem tego, czy zmieszczę się w dane miejsce. Trzeba się przyzwyczaić, znaleźć punkt odniesienia i po kilku razach jest już lepiej. Co do zawracania - nie jest to trudne jeśli mamy dużo miejsca. Przy małej powierzchni wymaga troszkę wprawy.
Ogólnie było całkiem nieźle, podobno radzę sobie dobrze. Zobaczymy jak będzie na mieście, kiedy już zacznę jeździć.
Okazało się, że teren, po którym jeździłem jest monitorowany. No ale co złego robię? Nic.
Wracając minęliśmy radiowóz. Pomyślałem,że skoro nas nie zatrzymali to ok, gorzej jeśli wezwał ich jakiś stróż i pokaże im nagrania, gdzie zobaczą auto razem z blachami. No ale niby co mi zrobią? Gdzie mam niby uczyć się jeździć? Może powinienem od razu wyjechać na główną ulicę i jeździć bez prawka? Moje argumenty mnie przekonały, olałem obawy.
Robi się coraz cieplej. Idealnie. Mam zdecydowanie dość mrozów po -30 stopni.
Ostatnio zacząłem bawić się GPS'em w moim SE Hazel. Mam zamiar zrobić sobie uchwyt do kierownicy na rowerze, mieć wszystkie statystyki jazdy (prędkość, trasa, kcal) przy sobie.
Fajna sprawa, ale gorzej z drganiami itp. Pomyślę jeszcze. Jeżeli tylko uda mi się zdać prawko, to zaczynam dużo jeździć rowerem. Muszę wreszcie zejść z wagi, polepszyć wytrzymałość, a że do stacjonarnych ćwiczeń nie mam motywacji, to jest to idealne wyjście.
Jeżeli wszystko wyjdzie, to jutro wypad do Zakopanego! A wieczorem oczywiście nowy post podsumowujący poniedziałek i nie tylko.
Kurde, gdybym taki zajebisty humor miał zawsze, to wszystko byłoby o wiele lepsze, łatwiejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz