27 stycznia 2012

Zbieranina myśli

Tak jak mówiłem - przez weekend dodam coś o innej tematyce, póki co jeszcze kilka przemyśleń, a konkretniej mówiąc, to nie wiem czego. Wpadłem w taki filozoficzny nastrój i poczułem chęć napisania, ale o czym to sam jeszcze w tym momencie nie wiem ( tak, w tym momencie, w którym  piszę te słowa). 

Jakie macie podejście do życia? Życie jest dziwne. Albo rodzisz się zajebisty, albo rodzisz się beznadziejny. To takie uogólnienie,ale tak jest ze wszystkimi cechami. Masz jedną, albo drugą -zupełnie przeciwną. Owszem , możesz coś zmienić, starać się dążyć do czegoś innego, masz z tego cholerną satysfakcje, ale zawsze masz gorsze dni, kiedy do wszystkiego wracasz, uświadamiasz sobie, że może jednak tylko grasz przed sobą i innymi.
Byłem kiedyś cholernie nieśmiały. Teraz- wmawiam sobie, że nie jestem, mam chwilę, kiedy czuję, że mogę wszystko , a jednak tak często łapie się na tym, że idąc do sklepu myślę jak zadać pytanie, żeby sprzedawczyni nie pomyślała, że jestem głupi. Chore. 
Dwie drogi. Albo świat wmawia ci, że życie jest zajebiste, że nauka jest piękna, że wszystko w świecie jest cudowne,albo pokazuje ci same złe strony, jak bardzo wszystko jest popierdolone.
Przecież nie jest tak, ani tak. Jest pięknie, a jednak czasem dostajesz w dupę i musisz ponarzekać. Pisze to,bo nie zgadzam się z pewna teorią. Dużo ludzi twierdzi, ze tylko Polacy na wszystko napierdalają, jak jest do dupy, natomiast np Amerykanin zawsze odpowie ci, ze jest zajebiście, że życie jest piękne, nawet jakby wczoraj umarła mu żona. Gówno prawda, ja w to nie wierzę. Wiadomo, ludzie ze wschodu Europy mają większą skłonność do narzekania, ale bez przesady. No ale tak, przedstawiajmy dalej Polskę w złym świetle, idealna taktyka - dzięki niej nawet ludzie wierzący w potencjał tego narodu tracą siły i mają to w dupie z góry na dół.


Ostatnio jest nawet spoko. Tydzień niby zaczął się do dupy,ale zaczyna się układać. Chodzę na prawko - dziś miałem już łącznie 9 godzinę - jestem strasznie zadowolony. Wykładowca jest ogarnięty, fajny klimat. Ale o tym napiszę więcej jak skończę ten kurs, a może i wcześniej.
Całkiem niedawno rozjebało mi się kilka znajomości. Znajomości, w które wierzyłem , które były moimi jedynymi. Nie jestem już nieśmiały, jednak nie zawierałem nigdy poważniejszych znajomości z większą grupą ludzi. Klasa klasą, a poza nią miałem kilka osób, takich zaufanych. Jak widać na wszystkim można się przejechać. Starasz się być wobec kogoś całkiem spoko, zapoznajesz go z nowymi osobami, wpuszczasz jakby w 'krąg' najbliższych sobie ludzi, pomagasz i radzisz gdy ma problemy, po czym ta osoba ma cię totalnie w dupie i uważa, że jesteś największym złem tego świata - życie. Pozostaje tylko stwierdzenie, że jak ktoś jest pierdolnięty to nie zmienisz już tego dopóki sam  ogarnie ile stracił. No chyba, że nie ogarnie, no ale to jest już kwestia dojrzałości chyba.




Dobra kończę. Mam świadomość, że czytając to nie masz zupełnie pojęcia o czym ja pisałem -   przepraszam, ale miałem taką potrzebę, a skoro mam już bloga, to czemu by tu tego nie napisać. Od jutra coś bardziej logicznego i tematycznego! 




P.S. Podpisali ACTA - już nie ważne czym to naprawdę jest i co zmieni. Pamiętaj, żyjesz w demokratycznym kraju.. Protestuj sobie. Czy już wiesz jakim małym gównem jesteś dla rządu?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz