23 grudnia 2011

Dlaczego nie idę do spowiedzi?

Razem z 'Magią świąt', o której pisałem już wczoraj, słychać też głosy ludzi, którzy wybierają się do spowiedzi. Szczerze mówiąc długo myślałem czy się wybrać. Męczyło mnie to chyba już od początku grudnia ( No może nie tak, że była to jedyna myśl,ale czasami zdarzało się pomyśleć).


Po krótkich przemyśleniach i obserwacjach stwierdziłem, że nie pójdę. Czemu?





Szukałem argumentów za i przeciw. Tymi pierwszymi był fakt, że mogę oczyścić się( no według zasad religii oczywiście) z tych rzeczy, które faktycznie uważam, że spieprzyłem, że były błędami. Dzięki spowiedzi mam przynajmniej jakiś argument, że te błędy to przeszłość i nie mam ich już na swoim koncie ( no bo przecież spowiedź oczyszcza). Z drugiej jednak strony są rzeczy, których wcale nie uważam za grzech. Moim zdaniem są one normalne i nawet jeżeli się wyspowiadam , to dalej będę tak czynił. 
Dlatego też nie rozumiem ludzi, którzy zgrywają wielkich katolików i idą do spowiedzi , po czym czynią to samo.Mam tu na myśli ludzi np. w związkach nie mających ślubu. Przecież nie wątpliwie czynią rzeczy, które są strasznych grzechem według kościoła : ) Skoro ich wiara jest taka silna, to powinni wiedzieć, że spowiadanie się z czegoś co i tak będą czynić jest grzechem i to ciężkim. Użyłem złego słowa. Ja to rozumiem. To jest po prostu strach przed odrzucaniem zasad, które od małego wpajają nam rodzice i całe otoczenie. Głupio tak nie pójść do spowiedzi jeżeli robimy to od małego. Ja mam tak samo.
Zawsze chodziłem, mimo, że mijało kilka dni i dalej popełniałem te same grzechy. Mimo to czułem się lepszy, bo przecież byłem u spowiedzi. Tylko jaki ta spowiedź miała sens.
Sam nie wiem co jest lepsze. Czy iść i i tak czynić to samo,ale nie czuć strachu itp. czy nie iść i czuć się zbuntowanym przeciw Kościołowi. To jest trudne, zwłaszcza jeżeli nie buntujesz się przeciw całemu kościołowi, lecz przeciw niektórym jego zasadom. A przecież nie można wybrać tylko tych, które są ok. Wszystko albo nic. 
Tym razem wybrałem nic. Nie pójdę do spowiedzi tylko po to, żeby iść. I tak miałbym grzech.
I na podstawie tej wypowiedzi widać jak bardzo zagubiony jestem w tym. Nie umiem w 100% wierzyć, bo są zasady, które przeszkadzają mi i nie uważam, aby miały sens istnieć,ale nie potrafię też mieć całkowicie ateistycznych poglądów. Może z przyzwyczajenia, może ze strachu.
Czasami wkurzają mnie takie wątpliwości, że nad wszystkim muszę się milion razy zastanawiać co prowadzi do miliona rozmyślać i innych pierdół. Nie wiem po co,ale tak już mam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz